piątek, 9 lipca 2010

Rany duchowe

Przepraszam za dni zwłoki, ale ze względu na drobne wyjazdy nie zawsze jestem osiągalny. Następny post pojawi się prawdopodobnie dopiero pod koniec lipca.


 

Czy widzieliście kiedyś pewnego siebie oraz takiego, który nie boi się żadnego ciosu?

Ja czasami takich ludzi spotykam. Faktycznie, najczęściej są to ludzie pyszni. Strach wcale nie wyklucza wiary w Boga. Wręcz przeciwnie. Jest źródłem nadziei pokładanej w Bogu. Nie polegam na sobie, lecz każde cierpienie polecam Panu Bogu, wierząc mocno w pomoc.


 

Pamiętaj zatem, że tak jak człowiek ugodzony nożem otrzymuje obrażenia, które mogą doprowadzić do śmierci, tak każdy z nas godzony złymi myślami otrzymuje rany duchowe, które nie zawsze łatwo wyleczyć.


 

Pozdrawiam wszystkich i polecam Panu Bogu.

2 komentarze:

  1. Faktycznie, rany duchowe bardzo trudno wyleczyć. Ale modlitwa. Modlitwa i chęć rzucenia się w ramiona Pana!
    Chociaż czasem jakoś tak bywa w życiu, że tak nie jest. I jakże trudno się w tedy pozbierać.

    Udanego miesiąca życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda. Trzeba nieraz prosić Pana Boga, by uczył nas bronić się przed takimi ciosami. Pozdrawiam, z Bogiem! :)

    OdpowiedzUsuń